Refleksje po komisji budżetowej i komunalnej
Porządek obrad obu komisji obejmował informacje na temat wykonania budżetu gminy Mogilany za rok 2017 oraz informacje dotyczące planowanego budżetu na 2018 rok.
Niestety radnym nie udało się spokojnie porozmawiać z urzędnikami, kilkunastoosobowa grupka zaciekłych wyznawców wójta swoim zachowaniem zdeterminowała spotkanie. Prowadzenie merytorycznej rozmowy w atmosferze wrzasków z sali (przy nieukrywanej radości i aprobacie Piotra Piotrowskiego) okazało się niemożliwe.
Już na pierwsze pytanie odnośnie wykonania budżetu za rok 2017 urzędniczka (skarbnik gminy) odmówiła odpowiedzi; stwierdziła, że urząd ma ustawowo jeszcze 7 dni na sporządzenie takiego sprawozdania i wtedy radni dostaną je na maile. Takie sytuacje zdarzały się już wcześniej, urzędnicy gminni - najwyraźniej poinstruowani przez wójta - odmawiali odpowiedzi na zadawane im przez radnych pytania. Dopiero po powtórzonej prośbie i tłumaczeniu, że radni nie oczekują bardzo szczegółowego sprawozdania, a tylko ogólnego przedstawienia tematu, pani skarbnik pokrótce zreferowała wykonanie zeszłorocznego budżetu. Poinformowała o wykonaniu dochodów i wydatków, a także o środkach finansowych pozostałych w budżecie gminy w dniu 31 grudnia 2017 r.
Drugim punktem obrad obu komisji miała być informacja dotycząca budżetu, który Regionalna Izba Obrachunkowa zatwierdziła dla naszej gminy na 2018 rok. W tym przypadku również wójt nie chciał się wypowiedzieć - poprosił o odpowiedź zatrudnioną w urzędzie prawniczkę, która stwierdziła, że radni nie mają kompetencji, żeby zadawać pytania o budżet zatwierdzony przez RIO (?!)
Podsumowując spotkanie można ze smutkiem zauważyć, że publiczność nie zawiodła - skala chamstwa w przestrzeni publicznej, jaką niewątpliwie jest Urząd Gminy Mogilany, w dalszym ciągu się nasila, a co gorsze, przy aprobacie „władzy” takie sytuacje mogą i będą się powtarzać.
Wójt - pomimo powtarzanych w wielu mediach deklaracji, jakoby był otwarty na współpracę z radnymi - najwyraźniej nie był nastawiony na żadną rozmowę. Jego słowa, to zwykłe populistyczne kłamstwo, a nagminne podburzanie mieszkańców na radnych sprawia, że szansa na dialog z taką osobą jest bliska zeru. Jedno z pytań radnej skomentował jedynie dość prostackim określeniem: „Pani do mnie pije…”. Trzeba przyznać, że ten rodzaj języka jest trudny do zaakceptowania w publicznej dyskusji. Nieodparcie nasuwa się w tym miejscu puenta z piosenki Wojciecha Młynarskiego: ”Trudny dialog z kimś, kto wciąż ci (...) na łeb".
Ale cóż… pana Piotrowskiego już nie zmienimy. Pocieszające jest jednak, że możemy w przyszłych wyborach zmienić wójta.
Joanna Nowicka